Wywiad z Ryszardem Pawłowskim

Opublikowano  przez Bartek

ryszard-pawlowski

Legenda polskiego i światowego himalaizmu. Człowiek znany z niesamowitej wytrzymałości i determinacji w dążeniu do celu. Swoją pasję przeobraził w zawód przewodnika. Jest uczestnikiem i organizatorem ponad 300 wypraw w góry wysokie. Specjalnie dla On the Summit obszerny wywiad z Ryszardem Pawłowskim.

Bartek Andrzejewski: W czasie Twojej, trwającej już 40 lat aktywności w górach od 20 wprowadzasz ludzi na szczyty podczas wypraw komercyjnych. Jak to się stało, że po wielu latach bogatej w sukcesy i wielkie zdobycze wspinaczki zdecydowałeś się na taki krok? Co stanowiło dla Ciebie punkt zwrotny dla tej decyzji?

Ryszard Pawłowski: To oczywiście na początku była przede wszystkim bardzo duża pasja i jednocześnie wielka przygoda, szybko jednak zaczęto mnie dostrzegać w środowisku wspinaczy. Byłem coraz lepszy w tym co robiłem, pasja zajmowała mi zdecydowaną większość czasu, aż w końcu postanowiłem się temu całkowicie poświęcić. Mimo, że miałem zapewnioną pracę na kopalni, a niejednokrotnie trafiały mi się również propozycje objęcia tam intratnych stanowisk, mimo, że skończyłem studia, to i tak najbardziej pasjonowała mnie wspinaczka. Zdecydowałem się wtedy zaryzykować i pójść trochę w niewiadome. Postanowiłem spędzać czas głównie na wyjazdach, a później również z tego żyć. Zrobiłem kursy instruktora taternictwa, alpinizmu, zauważyły mnie bardzo bogate firmy zachodnie, które proponowały mi udziały w różnych wyprawach. Tak się złożyło, że dzięki temu mogłem wspinać się na takie szczyty jak Mount Everest, Lhotse, Nanga Parbat, Island Peak, McKinley, czy Aconcagua i dostawałem za to konkretne pieniądze. Po jakimś czasie zdecydowałem, że zacznę działać na własny rachunek. Główną motywacją do tego był dla mnie fakt, że po prostu bardzo to lubię, ale również dlatego, że można z takiej działalności żyć.

Bartek Andrzejewski: Powszechnie wiadomo, że nie każdy człowiek jest w stanie odnaleźć się w ciężkich, surowych, niejednokrotnie ekstremalnych górskich warunkach. W jaki sposób weryfikujesz uczestników wypraw? W góry najwyższe może pojechać z Tobą każdy?

Ryszard Pawłowski: Przede wszystkim gdy dociera do mnie nowa, zupełnie nieznana mi osoba, najpierw pytam: Co zrobiłeś w górach? Jakie masz doświadczenie? Na jakiej wysokości w życiu byłeś? Oceniam taką osobę wstępnie poprzez jej dokonania. Jeśli dochodzę do wniosku, że taki ktoś ogólnie nadaje się na wyjazd, ale mimo to mam względem niego wątpliwości, to zawsze jest opcja, by już podczas samej wyprawy go obserwować ze zwiększoną uwagą. Jeżeli w trakcie działań w górach ktoś w jakimś stopniu odstaje od pozostałych, a bardzo zależy mu na wejściu, to można przydzielić w takiej sytuacji „anioła stróża” w postaci na przykład Szerpy wysokościowego, a czasami również ja wcielam się w taką rolę i pomagam w wejściu. Skupiam się jednak przede wszystkim na koordynacji działań całego zespołu. Jeżeli przed wyprawą zgłasza się do mnie ktoś, wobec kogo mam zdecydowanie poważniejsze wątpliwości, proponuję mu coś łatwiejszego na początek, by nie był to od razu kosztowny wyjazd na np. Mount Everest, tylko by ten ktoś zaczął od mniej wymagającej próby, gdzie również można sprawdzić się na wysokości, gdzie można spróbować chodzić w rakach, zmierzyć się z trudnymi warunkami. Dzięki swojemu doświadczeniu jestem w stanie trafnie oceniać ludzi i klasyfikować ich do poziomu trudności, w którym się odnajdą, najważniejsze jest przecież ich bezpieczeństwo.

IMG_0343

Bartek Andrzejewski: Czy wyznaczasz poszczególnym uczestnikom swego rodzaju plany treningowe, które mają za zadanie przygotować ich w określonym stopniu do organizowanych przez Ciebie wypraw?

Ryszard Pawłowski: Rzeczywiście ludzie często pytają mnie jak się  przygotować do wyprawy. Ma to jednak sens, gdy ktoś zada mi takie pytanie rok albo pół roku wcześniej. Doradzam wtedy, by zacząć od podstaw, bo jeśli uczestnik jest na przykład osobą palącą, zalecam ograniczenie w tym zakresie, człowiekowi mało aktywnemu proponuję by od czasu do czasu pobiegał, by wyjechał co jakiś czas w góry na trekking z plecakiem, by zrobił jakieś trasy, choćby te turystyczne, sprawdził się tam, zobaczył na co go stać. Z doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś się zgłasza w ostatniej chwili, zaczyna intensywnie się przygotowywać kondycyjnie, to kończy się to zazwyczaj przeforsowaniem. W perspektywie bliskiego terminu wyjazdu jest to bardziej niebezpieczne niż niski poziom ewentualnej aktywności fizycznej. W górach harmonogram naszych działań sporządzony jest tak, by ludzie aklimatyzowali się stopniowo. Mamy miejsca, w których spędzamy dwie noce w ramach takiej aklimatyzacji, urządzamy również regularne wyjścia, gdzie stopniowo zdobywamy wysokość. To bardzo pomaga w przygotowaniach.

Island Peak

Continue reading