Akcja ratunkowa w Himalajach dla wyprawy Mount Everest Expedition 1989 cz.3.

W 20 rocznicę tragicznej śmierci pod Everestem himalaistów: Eugeniusza Chrobaka, Mirosława Falco-Dąsala, Mirosława Gardzielewskiego, Zygmunta Andrzeja Heinricha i Andrzeja Otręby.

Akcja ratunkowa W Himalajach dla wyprawy Mount Everest Expedition 1989 cz.3.

Artur Hajzer
Triumf i tragedia cz.3.

Akcja ratunkowa wg Messnera (29 maja)

Przyszedł Messner i powiedział – wszystko załatwione, jest helikopter, jest pilot, pakuj się Artur – rano lecimy. Trzeba tylko powiadomić ambasadę chińską – i uzyskać zgodę na przekroczenie granicy – bo jak rozumiem ten Twój kolega jest po chińskiej stronie??? Spoko, spoko, ja się tym zajmę. Byłem już u ambasadora włoskiego i on umówił się z ambasadorem chińskim na golfa, żeby to załatwić. Nepalczycy muszą tylko podać„ground base system identyfication number” (jakiś numer identyfikacyjny). Pomysł upadł bonie udało się od Nepalczyków wyciągnąć tego numeru – a czas płynął i działał na naszą niekorzyść. Rano spotkaliśmy się nie na lotnisku,tylko w Agencji ze spuszczonym głowami. Zapanowała atmosfera degrengolady i zniechęcenia.

Tymczasem w Polsce, w Chinach, w Nepalu – oj działo się (29 maja)

Zupełnie zapomniałem napomknąć, że to był znamienny 1989 rok i to 27- 30 maja. Parę dni przed „wolnymi” wyborami z 4-go czerwca. Marek Seweryński i Zbyszek Kowalewski strasznie narzekali – chłopie tu nie ma z kim rozmawiać, wybory, wolna Polska się rodzi, w ministerstwach pustki, wszyscy się pochowali albo uciekają. To po pierwsze. Po drugie Indie nałożyły na Nepal embargo paliwowe – taki mały kryzys energetyczny i panika w całym państwie. Za co to embargo? Taka kara za to, że Nepalczycy kupili w Chinach jakąś broń. Teraz paliwo musi być transportowane do Nepalu w beczkach przez Tybet, przez góry,  czymś,co nazywa się umownie drogą przez przełęcz Kodari Pass,kamienisto-błotnistym, „wiszącym” traktem – to znaczy było transportowane – bo granicę właśnie zamknięto z/w na totalne zamknięcie się Chin na świat. Dlaczego Chiny się zamknęły – właśnie teraz – jakby nie mogło się to stać  kiedy indziej – na Placu Tienamen się „gotowało” i za parę dni miał on spłynąć krwią. I gadaj tu z Chińczykami, Hindusami, Nepalczykami o numerach identyfikacyjnych śmigłowców – totalny pasztet.

Naprawdę się staraliśmy. Naciski szły ze wszystkich możliwych ambasad z amerykańską i radziecką na czele. Nie daliśmy jednak rady wyciągnąć tego numeru.

Tymczasem na przełęczy (30maja), (wspomnienia Andrzeja Marciniaka, zebrane przez Andrzeja Marcisza do Epilogu książki Mirosława Dąsala „Każdemu jego Everest”)

„…Od dwóch dni nic nie jadłem…”, „…słyszałem tylko wiatr. Namiotem trzepotało, dudniło…”, „…Siedziałem bezradny. Odszukałem w kieszeni przedmioty, które dostałem na drogę. Od matki – maleńki różaniec, odsiostry – żołądź i od dziewczyny – porcelanowego słonia. Zacząłem się modlić. Modliłem się i nasłuchiwałem helikopterów. Baza powiadomiła mnie, że lecą już po mnie. Nie dowierzałem, by ktoś mógł przy takiej pogodzie tu dolecieć.”, „….Bałem się, że stracę orientację, gdzie lewa, gdzie prawa strona. Dzięki radiu wiedziałem kiedy mija dzień, a kiedy zaczyna się noc…”, „…Nie bardzo wierzyłem w te helikoptery…”.

Akcja ratunkowa wg gospodyni domowej – ten pomysł nie upadł – więcej – został zrealizowany (30 maja)

30maj południe. Siedzimy zrezygnowani w agencji. Już wiadomo, że z helikopterów nici. Wtedy, nie zabierająca dotąd głosu, ale zawsze obecna, krzątająca się przy kuchni i garach, żona Ang Tseringa (właściciela Agencji Asian Trekking), belgijka, ale w sari, zabrała glos :

-Słuchajcie,ja się tam na górach nie znam, ale raz w bazie pod Everestem od chińskiej strony na trekkingu to byłam. To jest w okolicy tej przełęczy Lho La, prawda ?? Ja tam dojechałam autem, a potem szłam jeden dzień do góry do granicy lodowca spływającego z przełęczy. Zamiast gadać tu dniami o helikopterach – nie lepiej wsiąść w jeepa, pojechać kilkadziesiąt godzin, potem  trochę podejść i po sprawie ?? Proszę mi to wytłumaczyć ??

Zaraz potem zadzwonił telefon

Dzwoni konsul ambasady USA. Zamarła martwa cisza. Mnie podali słuchawkę (30 maja)

–  Mr.Hajzer.What you need to finish the story and to have back down here yourpolish colegue from the Everest ridge – except helikopter ??

–  Ineed permit to pass the chinese border on Kodari Pass. I need a truckor any car on the chinese side which will take me to the chineseEverest Base Camp

–  That’s it?

–  Yes! That’s it!

–  You have got it! Let’s go to chineese embassy. Everything will be ready in half an hour.

Po odłożeniu słuchawki w agencji – nie wiedzieć dlaczego – gromkie brawa.

W chińskiej ambasadzie było rzeczywiście ready. Gruby plik wypisanych “robalami” papierów. Bóg jeden wie co tam stało. Chińczyk zapewniał, że granicę przekroczymy i że auto na granicy na bank będzie czekało.Reszta poszła jak z płatka. Podstawił się z agencji Land Rover do granicy, byli gotowi  znający teren dwaj Szerpowie i najważniejsze – bez wahania, obecni cały czas, dwaj Nowozelandczycy. Wieczorem byliśmy już w drodze.

…  ciąg dalszy w kolejnej części.

* poprzednie posty :

Akcja ratunkowa w Himalajach dla wyprawy Mount Everest Expedition 1989 cz.2.

Akcja ratunkowa w Himalajach dla wyprawy Mount Everest Expedition 1989 cz.1.

–  Everest za cenę życia – Mount Everest Expedition 1989. Biggest tragedy of Polish climbers.

* źródłu : – http://www.wgorach.iap.pl/

** zobacz też :

Breaking news: Piotr Morawski lost on Dhaulagiri. Piotr Morawski zginął na Dhaulagiri. /Version english and polish/

goryonline.com

** zapraszam na relacje z wypraw polskich himalaistów.

AddThis Feed Button

zapraszam do subskrypcji mego bloga

Leave a comment